Forum Stowarzyszenia Historycznego Reduta Częstochowa
 
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja 
 Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zimnowoda-Parzymiechy 1939-46
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Kampania polska 1939 roku
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
darek1964
Rekrut


Dołączył: 29 Gru 2013
Posty: 27
Skąd: Zimnowoda

PostWysłany: Nie Lut 16, 2014 8:38 pm    Temat postu: Zimnowoda-Parzymiechy 1939-46 Odpowiedz z cytatem

Witam . Pragnę zainteresować użytkowników strony historią wojenną okolicy w której mieszkam . 1 września na drodze niemieckiej 19DP pod wsią Parzymiechy stanął 83 PP Strzelców Poleskich z Kobrynia .Przebieg walk i pacyfikacji wsi Parzymiechy i Zimnowoda jest opisany w kilku opracowaniach dostępnych w sieci ale chciałbym zbadać parę faktów . Nie mam dostępu do książki ''Mokra Działoszyn'' czy mógłby mi ktoś powiedzieć czy są tam szczegółowo opisane działania pod Parzymiechami .Szczególnie interesuje mnie to czy w walkach było użyte lotnictwo oraz czy wojsko polskie zajęło pozycje w zabudowaniach wspomnianych wsi co miało być przyczyną ich spalenia i zabicia prawie 200 osób cywilnych co stanowiło ponad 5% ogółu ludności . Czy liczba ofiar po stronie niemieckiej jaką można znaleźć w sieci [10 żołnierzy Parzymiechy ,Zimnowoda ,Napoleon ] jest wiarygodna. Czy znane są przypadki wykorzystywania kościołów przez wojsko polskie w walkach . Słyszałem iż w Przystajni prowadzono ostrzał z wieży kościoła do nadciagających Niemców od strony Podłęża Królewskiego , nie wiem czy to można potwierdzić Pytam się o to w kontekście faktu iż proboszcz Parzymiech został rozstrzelany za rzekome udostępnienie wieży kościelnej wojsku polskiemu.Zapraszam do wymiany informacji .
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
whiteeagle
Administrator


Dołączył: 07 Gru 2010
Posty: 1194
Skąd: Reduta Częstochowa

PostWysłany: Pon Mar 03, 2014 9:30 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Co można stwierdzić po krótce - straty niemieckie RZADKO kiedy są wiarygodne. Albo inaczej - rzadko kiedy są kompletne. Często dotyczą tylko np. jednego z pododdziałów biorących w walce, bo np. dokumenty pozostałych oddziałów nie zachowały się do dzisiaj.

Kościół był takim samym obiektem w terenie jak i każdy inny. A do walki wykorzystywano wszystkie obiekty terenowe, które dawały dogodne stanowiska lub stanowiły pole obserwacji. Wieże kościelne stanowiły często jedno i drugie. Proboszczowie nie mieli w tym względzie zbyt dużo do powiedzenia, zresztą podkreślmy - naród był tak zjednoczony, że żadnemu proboszczowi nie przyszło by do głowy, żeby robić z tego jakiś problem. Ojczyzna w potrzebie i dla niej poświęca się wszystko. Jeśli były jakieś wyjątki, to tylko potwierdzające regułę.

P.S. Z Przystajnią to prawda.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
darek1964
Rekrut


Dołączył: 29 Gru 2013
Posty: 27
Skąd: Zimnowoda

PostWysłany: Nie Mar 23, 2014 9:29 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W historii pacyfikacji Zimnowody i Parzymiech wartą szczególnej uwagi jest osobo ówczesnego proboszcza Bonawentury Metlera .Nie był to zwykły wiejski ksiądz .W młodości podróżował po całym świecie ,studiował za granicą nauki przyrodnicze, pasjonat astronomii ,inicjator budowy obserwatorium astronomicznego w Częstochowie [park jasnogórski] ,1września spora grupa mieszkańców schroniła się w piwnicy parzymieskiej plebani .Byli też tam księża .Wieczorem do piwnicy weszli Niemcy .Ksiądz Metler rozmawiał z oficerem[znał biegle Niemiecki] .Po tej rozmowie zapewnił mieszkańców iż nic im nie grozi .Część z nich zapewne nie dowierzała tym zapewnieniom gdyż zanim się tam znaleźli byli świadkami niemieckich mordów. Ksiądz Metler był znany pro niemieckiego nastawienia ,uważał Niemców za naród cywilizowany o wysokiej kulturze ,być może takie znał Niemcy za swoich młodzieńczych podróży. 2 września sytuacja uległa zmianie .Ks.Metlera niemieccy żołnierze wyprowadzili z plebani do kościoła nie wiadomo po co być może aby mu pokazać iż z kościoła był prowadzony ostrzał przez polskie wojsko faktem jest iż nastąpiła zmiana w zachowaniu Niemców ,ksiądz został pobity a następni wraz z ludnością zapędzony do wsi Grabarze .Dalsze wydarzenia doprowadziły do tragicznej śmierci księdza Metlera i wielu innych osób
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
darek1964
Rekrut


Dołączył: 29 Gru 2013
Posty: 27
Skąd: Zimnowoda

PostWysłany: Nie Mar 23, 2014 9:46 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bardzo chciałbym ustalić czy kościół w Parzymiechach był wykorzystany przez żołnierzy 83 p.p.. może ktoś spotkał się i takimi informacjami w fachowej literaturze ,może coś piszą na ten temat w książce ''Mokra Działoszyn'' Powrócę jeszcze do postaci ks. Metlera .Dwa lata temu brałem udział w sprzątaniu piwnicy pod parzymieską plebanią [plebania została spalona 2 września 1939 a następnie odbudowana po wojnie na starych fundamentach] powodem był przyjazd studentów z francuskiej uczelni na której prowadził badania ks. Metler .Studenci pisali jakąś pracę na temat ks Metlera i chcieli zobaczyć miejsce w którym ksiądz spędził ostatnią noc swego życia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
darek1964
Rekrut


Dołączył: 29 Gru 2013
Posty: 27
Skąd: Zimnowoda

PostWysłany: Nie Kwi 13, 2014 9:21 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam ponownie. Parę dni temu spotkałem się z osobą z rodziny Soberów z Parzymiech .Z jego rodziny w wrześniu 1939 zginęło kilka osób [dziadkowie i rodzeństwo jego ojca Antoniego Sobery] .Zostali oni wraz z innymi ofiarami zakopani na ich polu w jednej z dwóch zbiorowych mogił w Parzymiechach .Pan Sobera mówił że jego rodzina wg. relacji ojca zginęła 2 września więc praktycznie po zakończeniu walk z udziałem polskiego wojska . Można z cała pewnością twierdzić iż zostali oni wyprowadzeni z domów i rozstrzelani na miejscu gdyż przy mogile ojciec pana Sobery znalazł dużą ilość łusek w jednym miejscu co może świadczyć o użyciu broni automatycznej.Ciała zamordowanych przez kilka dni leżały na polu po czym Niemcy pozwolili je zakopać na miejscu w płytkim grobie [nie jestem pewien tego faktu] ,przeniesienie ciał na cmentarz miało miejsce pod koniec września lub w pażdzierniku W mogile tej było również ciało drugiej żony mojego pradziadka Kisteli która prawdopodobnie zginęła od ostrzału z samolotu a więc raczy w innym miejscu a do mogiły dowieziona [przez kogo] Dowiedziałem się iż po wojnie było prowadzone śledztwo w sprawie zbrodni niemieckich w Parzymiechach i Zimnowodzie .Czy komuś udało się wydobyć taką dokumentację IPN w jakiejś innej sprawie a jeżeli tak to czy może to zrobić osoba prywatna czy raczej jakaś instytucja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
whiteeagle
Administrator


Dołączył: 07 Gru 2010
Posty: 1194
Skąd: Reduta Częstochowa

PostWysłany: Czw Kwi 17, 2014 3:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jedna poprawka. Niemiecka piechota we Wrześniu 1939 roku nie posiadała broni automatycznej. Na wyposażeniu niemieckiej piechoty nie było nawet pistoletów maszynowych (w pewnej ilości posiadały je oddziały zmotoryzowane). Łuski pochodziły zapewne z broni maszynowej, np. z rkm-u lub z ckm-u.

W przypadku osoby prywatnej - jest to skomplikowane. Chyba, że jest się pracownikiem, studentem lub np. doktorantem na uczelni. Osoba prywatna na pewno będzie musiała złożyć podanie do dyrektora/kierownika danej placówki uzasadnieniem po co, dlaczego (dla jakich celów itp.).
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
darek1964
Rekrut


Dołączył: 29 Gru 2013
Posty: 27
Skąd: Zimnowoda

PostWysłany: Sro Kwi 23, 2014 9:41 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam .Spotkałem się z mieszkanką Zimnowody Janina Puchała [Wierszak] która 1 września 1939 r. miała 13 lat i mieszkała w Zimnowodzie. Wspomina iż kiedy Niemcy weszli do wsi jej rodzina oraz sąsiedzi zostali wypędzeni z domów i zebrani w jednym miejscu na polu o odległości około 150 m od zabudowań .W tym czasie Niemcy przeszukiwali zabudowania i kolejno je podpalali została też podciągnięte niemiecka działa i ustawione pod lasem do strony Zajączek Po jakimś czasie rozpoczął się o strzał w kierunku Parzymiech .Grupy cywilów pilnował jeden niemiecki żołnierz ,był no ranny w nogę ,prawdopodobnie nie miał opatrunków gdyż nie miał zawiniętej rany .Polacy którzy umieli po Niemiecku nawiązali z nim kontakt . Ponoć Niemiec mówił iż został postrzelony przez swoich ,ktoś dał mu białą chustę którą zawinął na nodze . Po jakimś czasie pojawił się niemiecki samolot dwupłatowy ,zniżył lot i kierował się na cywilów ,Niemiec szybko odwinął chustę i sygnalizował swoją obecność .Samolot przeleciał bardzo nisko tak że można było zobaczyć twarze pilotów oraz karabin maszynowy[nie wiem czy to możliwe] nie ostrzelał tej grupy ,przeleciał w stronę Parzymiech gdzie prawdopodobnie ostrzelał inną grupę cywilów zabijając kilka osób.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
darek1964
Rekrut


Dołączył: 29 Gru 2013
Posty: 27
Skąd: Zimnowoda

PostWysłany: Sro Kwi 23, 2014 10:14 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Samolot dwupłatowy kojarz mi się z maszyną rozpoznawczą ,czy takie samoloty miały uzbrojenie i czy mogły być użyte w ten sposób . Jeżeli to ten samolot ostrzelał cywilów w Parzymiechach to praktycznie zrobił to na terenie zajętym przez Niemców narażając na straty swoich żołnierzy . Niemieckie działa były ustawione w odległości około 6 km. od polskich pozycji ,spotkałem się z opinią iż spod Zimnowody Niemcy ostrzeliwali oprócz polskich stanowisk pod Parzymiechami również Działoszyn [około 15 km.] Kilka lat temu mieszkaniec Zajączek przyniósł do mnie łuskę [prowadzę skup złomu] miała około 50 cm . wysokości i 10 cm średnicy u wylotu .Po spaleniu Zimnowody i wysiedleniu mieszkańców ludność z Zajączek przychodził przez jakiś czas plądrować pogorzeliska . Mój klient [miał wtedy może 10 lat] wracają z takiej wyprawy w lesie między Zimnowoda a Parzymiechami znalazł martwego konia w siodle a obok tą łuskę którą zabrał do domu i po 70-ciu latach oddal na złom.Czy z pocisku o tych rozmiarach można było ostrzelać Działoszyn.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
whiteeagle
Administrator


Dołączył: 07 Gru 2010
Posty: 1194
Skąd: Reduta Częstochowa

PostWysłany: Sob Kwi 26, 2014 11:05 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pamiętajmy, że wojna to chaos! Wojska niemieckie wielokrotnie były ostrzeliwane przez własne lotnictwo czy inne jednostki lądowe.

Tak, jest możliwy ostrzał z odległości 15 km. Taką donośność po stronie niemieckiej miały we wrześniu 1939 roku tylko armaty polowe 10 cm sK 18. Po stronie polskiej, taką donośność miały armaty dalekonośne 105 mm wz. 29.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
darek1964
Rekrut


Dołączył: 29 Gru 2013
Posty: 27
Skąd: Zimnowoda

PostWysłany: Sob Kwi 26, 2014 10:16 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam . Podczs wala pod Parzymiechami wojsko polskie główne pozycje obronne zajeło na skraju kompleksu leśnego parzymiesko -lipskiego .Wąski klin tych lasów dochodzi do Zimnowody i zwany jest Gołocinem .Jedn z mieszkańców Zimnowody przekazał mi relacje swoj matki z 1 września .Osoba ta mieszkała na wschodnim krańcu wsi przylegającym do lasu Gołocin .W noc poprzedzającą wybuch wojny jej ojca zbudziły jakieś chałasy zapalił lampę i wyszedł zobaczyć co się dzieje .W lesnych zaroślach zobaczył polskie wojsko oraz zaprzęg konny z jakąs małą armatą [może to była armatka przeciwpancerna] . Gospodarz pomógł żołnierza uwolnić konie, oni ostrzegli go że rano mogą być tu Niemcy.Prawdopodobnie żołnierze nie ustawili tam tej armaty a wspomniany gospodarz [Pawelec Franciszek] po latach opwiadał jak to nasi małą armatką chcieli powstrzymać niemieką potęgę .Nie jest to relacja bezpośredniego świadka więc może być zniekształcona .
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
whiteeagle
Administrator


Dołączył: 07 Gru 2010
Posty: 1194
Skąd: Reduta Częstochowa

PostWysłany: Nie Kwi 27, 2014 12:34 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No cóż, relacje ludzi, mieszkańców wsi, często są pełne przesady, a najczęściej także "cywilnego" myślenia i kompletnej nieznajomości wojny i wojska. Sytuacja jest całkiem wiarygodna, natomiast ta armatka to nie "armatka" tylko działo przeciwpancerne 37 mm wz.36 Bofors, ówcześnie jedno z najnowocześniejszych na świecie. Gospodarz zapomniał lub nie wiedział, że polska armia była ówcześnie 4 najsilniejszą armią w Europie, a 6 na świecie. Podobnie rzecz się w przypadku armat przeciwlotniczych Bofors 40 mm, które często nazywano mianem "armatki przeciwlotniczej"!!! Duże, prawie dwutonowe (!) działo określano mianem "armatki" co miało deprecjonować w oczach laików jej wartość i skuteczność. Takich "zabiegów" wobec przedwojennego WP po 1945 roku było mnóstwo.

Wracając jeszcze do samolotu rozpoznawczego - tak Niemcy używali dwupłatowych rozpoznawczych Heinkli - He-45 i He-46, a także samolotów szturmowych - Henschel Hs 123.

Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
darek1964
Rekrut


Dołączył: 29 Gru 2013
Posty: 27
Skąd: Zimnowoda

PostWysłany: Nie Kwi 27, 2014 9:14 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam .Oto dalszy ciąg relacji .Według wspomnień matki mojego rozmówcy Balbiny Pawelec[Hałka] która w 1939 r.była nastolatką i mieszkała na wschodniej części Zimnowody pod lasem Gołocin była świadkiem jak do przemieszczającego się konno Niemca polami w pobliżu wsi oddano strzał z lasu Gołocin lub pobliskich zabudowań .Niemiec został trafiony i spad z konia,następna kula trafiła konia, również śmiertelna .Wspominała również iż na strychu jakiegoś domu lub obory był też polskie stanowisko z karabinem.Mam też inne opowieści które mówią iż z tego rejonu polskie wojsko prowadziło bardziej intensywny ostrzał z broni maszynowej ,mówi się że po wyczerpaniu amunicji żołnierze porzucili broń i mundury [mało prawdopodobne ale gdyby zrobili to w zabudowaniach to byłaby to przesłanka dla Niemców aby stwierdzić iż cywile prowadzili walkę z niemieckim wojskiem]. Faktem pewnym jest to że pacyfikacja rozpoczęła się właśnie w tej części wsi , znalazłem również informację w jakimś opracowaniu iż w rejon wspomnianego lasu dowództwo polskie wysłało pluton piechoty ,może jako rozpoznanie. Krąży też opinia iż pod Zimnowodą zginął jakiś wyższy stopniem żołnierz niemiecki ,nie mogę znaleść takiej informacji ,można tylko ustalić iż po stronie niemieckiej były tylko dwie ofiary śmiertelne ,może ten oficer to opisany żołnierz na koniu zabity pod Gołocinem
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
darek1964
Rekrut


Dołączył: 29 Gru 2013
Posty: 27
Skąd: Zimnowoda

PostWysłany: Wto Kwi 29, 2014 8:21 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Janina Puchała wspomina również że kiedy Niemcy weszli do ich gospodarstwa i chcieli napoić konie to kazali jej ojcu napić się wody ze studni aby sprawdzić czy nie jest zatruta. Wegług innych ralacji do innego z gospodarstw niemieckie wojsko 1 września wchodziło wielokrotnie w celu skorzystania ze studni. Opowiada się że tego dnia gospodarz wypił trzy wiaderka wody w ramach próby jej przydatności. Ta nieufność ze strony Niemców świadczy o tym iż byli z góry nastawieni na to że ludność cywilna może stawiać opór lub nawet włączyć się do walki .Wydaje mi się że do eksplozi nienawiści ze strony Niemców wystarczył naprawdę błachy powód.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
darek1964
Rekrut


Dołączył: 29 Gru 2013
Posty: 27
Skąd: Zimnowoda

PostWysłany: Nie Sie 03, 2014 9:56 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam .Dodam jeszcze jedno wspomnienie z września 1939. Mój wujek Józef Ignasiak wspomina relacje swojej matki mieszkanki Zimnowody .1 września po wejściu Niemców do wsi cała rodzina schroniła się w domu .Po jakimś czasie Niemcy weszli na podwórko i krzycząc kazali wszystkim opuścić dom .Mój wujek był wtedy niespełna rocznym dzieckiem .Matka pozostawiła go w domu w kolebce myśląc iż będzie tam bezpieczny .Po wyjściu z domu niemieccy żołnierze odpędzili wszystkich na środek podwórka ,dom już w tym czasie zaczął się palić .Wtedy zrozumiała iż popełniła błąd pozostawiając dziecko w domu. Postanowiła wrócić do domu ,ale nie było to łatwe .Niemiec z bagnetem na karabinie zagrodził jej drogę wyzywając ją i grożąc iż ją zastrzeli .Mimo to udało jej się wyrwać i wbiec do środka domu,tam pochwyciła synka i wybiegła na zewnątrz.Niemiecki żołnierz gotów był ją zastrzelić ,ale widząc iż wynosi dziecko powstrzymał się.Cała zagroda została spalona a rodzina wraz z innymi wyprowadzona ze wsi pod eskortą niemiecką w stronę Julianpola i Jaworzna .
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
darek1964
Rekrut


Dołączył: 29 Gru 2013
Posty: 27
Skąd: Zimnowoda

PostWysłany: Pon Wrz 15, 2014 9:36 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam po małej przerwie.Dziękuję za zainteresowanie historią wojenną mojej okolicy.Chciałbym wrócić do tematu wykorzystania przez polskie wojsko 1 września 1939 wierzy kościoła w Parzymiechach jako stanowiska ogniowego.Spotkałem się z mieszkańcem Parzymiech panem Ireneuszem Mazurem ,oto co się dowiedziałem. W 1939 r. mój rozmówca miał 5 lat i mieszkał w Parzymiechach w organistówce tuż obok kościoła gdyż jego ojciec był kościelnym .1 września wczesnym rankiem a może nawet przed świtam całą rodzinę zbudziło dobijanie się i wołanie ''GOSPODARZU BALA'' Ojciec otworzył drzwi i ze starszymi braćmi wyszedł na dwór.Kiedy wrócili dowiedzieliśmy się iż był to załoga polskiego czołgu która potrzebowała pomocy gdyż spadła im gąsienica i bal był potrzebny aby ją założyć .Nikt nie przeczuwał co może zwiastować to wydarzenie. Rano ojciec otworzył kościół
przyszedł ks.Metler i rozpoczęto mszę poranną .Podczas mszy było słychać nisko przelatując samoloty i dalekie odgłosy wybuchów ale obrzędu nie przerwano ,nie było złudzeń to była wojna .Po zakończonej mszy kościół został zamknięty ,ojciec przewidział iż może trzeba będzie uciekać, załadowaliśmy na wóz trochę dobytku i żywności .Ojciec postanowił pójść jeszcze do księdza aby się z nim pożegnać .Ojciec namawiał księdza aby uciekał razem z nimi ale on odpowiedział iż da sobie jakoś radę a ojciec niech ratuje rodzinę .Przygotowania do wyjazdu trwały koedy około 9.00 do wsi zaczeli wchodzić Niemcy .Nagle zaczeła się strzelanina miedzy polskim wojskiem a niemieckim .Było to trochę dziwne gdyż nikt do tego momentu nie widzieli polskiego wojska we wsi. Wygląda na to iż polscy i niemieccy żołnierze w tym samym czasie weszli do wsi. Rodzinie Mazórów udało się opuścić wieś przy wielkim szczęściu nikomu nic się nie stało .Pan Mazur mówił iż po powrocie do wsi pewnego dnia poszli na cmentarz i tam ojciec pokazał mu miejsce przy murze gdzie znajdowała się duża ilość łusek ,miało to być stanowisko polskiego karabinu maszynowego .Ojciec pana Mazura miał dostęp do kościoła i mówił iż nie było tam śladu bytności polskiego wojska a wieża kościelna była ostrzelana gdyż gong zegara był wzięty przez Niemców za hełm żołnierza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Kampania polska 1939 roku Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Design by SkaidonDesigns | Web Hosting Directory


Start Your Own Video Sharing Site

Free Web Hosting | Free Forum Hosting | FlashWebHost.com | Image Hosting | Photo Gallery | FreeMarriage.com

Powered by PhpBBweb.com, setup your forum now!
For Support, visit Forums.BizHat.com